W tym roku udało mi się w końcu spełnić jedno z marzeń i wyjechać na majówkę na drugi koniec świata – do Hong Kongu. Nie oznaczało to jednak rozstania z księgarnią i książkami, bo jeśli chodzi o czytelnictwo, to Hong Kong znajduje się na dość dobrym miejscu w tym rankingu. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ludzie nie czytają papierowych książek w metrze ani autobusie, a znalezienie pierwszej księgarni zajęło mi kilka dni. Po czym rozpętało się prawdziwe książkowe szaleństwo!
W Hong Kongu przepadają za książkami Erica Carle, na półkach można znaleźć prawdopodobnie wszystko, co wydał, w tym słynną gąsienicę w wersji mini (wielkość dużej kostki z bardzo grubymi stronami), z pacynką na palec, box z maskotką, do nauki pisania, zegar, tablicę… Hong Kong uwielbia również Julię Donaldson, wydano tam chyba wszystkie jej książki (w Polsce dostępne są obecnie tylko trzy: “Miejsce na miotle”, “Gruffalo” i “Mały Gruffalo”). Własną ekspozycję mają też “Mapy” Mizielińskich, które w HK są prawdziwym bestsellerem (innych polskich akcentów niestety nie zauważyłam). Przeważała jednak grupa książek nie wydanych w Polsce, które w ogóle widziałam po raz pierwszy na oczy. Panika! Jak to wszystko ogarnąć, szybko przejrzeć, zapamiętać, poczytać? Zakup wszystkich upatrzonych książek równałby się z bankructwem, a przecież jeszcze zwiedzać miasto trzeba!
Ostatecznie zdecydowałam się na trzy pozycje z serii BabyLit Books: “Frankenstein”, “Dracula” oraz “Alice in Wonderland” (tu zaszalałam i wybrałam Playset, czyli książkę plus 7 kart z elementami do wyciśnięcia i zabawy). BabyLit Books to klasyka literatury przeniesiona na tekturowe strony, przeznaczona dla najmłodszych czytelników (oraz dla dorosłych szalejących za ładnie wydanymi książkami dla dzieci). Wybór jest już dość spory, a całą serię można zobaczyć tutaj.
Drugie zakupy miały miejsce już na samym lotnisku, na dwie godziny przed odlotem. Tam z kolei króluje sieć księgarń Page One, całkiem dobrze zaopatrzona w książki dla dzieci w języku angielskim. Skusiłam się w końcu na tę gąsienicę z pacynką oraz wyszperałam prawdziwe cudo – “Madeline” Ludwiga Bemelmansa w etui, w formacie A4, z dołączoną Pop-upową makietą przedstawiającą znane zabytki Paryża oraz dom Madeline (pozycja z 2014 roku z okazji 75 rocznicy pierwszego wydania “Madeline”). Wydawnictwo Znak sprawiło wielką radość również polskim czytelnikom, wydając na początku maja tom z sześcioma przygodami odważnej dziewczynki – “Madeline w Paryżu”.
Następny kierunek – Stany Zjednoczone! 🙂