Dziadkowie dzielą się na trzy kategorie. Nieznani i nieobecni. Niezawodni, godni zaufania bliscy, uczestniczący w życiu wnuków. Oraz niedoceniani, najwięksi nudziarze świata. Babcia jedenastoletniego Bena, głównego bohatera książki “Babcia Rabuś”, zdecydowanie załapuje się do trzeciej grupy. Starsza pani jest stereotypowo nudna: uwielbia na okrągło gotować kapustę i zawsze częstuje nią wnuczka, ciągle chce grać w scrabble i nie działa jej telewizor. Tak naprawdę nie różni się od wielu innych seniorek – ma siwe włosy, sztuczną szczękę i kilka unikalnych dziwactw, ale dla Bena jest największą, śmierdzącą kapustą nudziarą na ziemi. Rodzice w każdy piątek podrzucają go babci, by w tym czasie w spokoju obejrzeć ulubiony program z pokazami tańca. Dla młodego chłopaka to prawdziwa udręka. Nie dość, że w całym domu śmierdzi zgniłą kapustą, to na dodatek nie ma z babką żadnych tematów do rozmowy i wciąż między dwojgiem zapada niezręczna cisza. Są jednak dwie rzeczy, o których Ben nie ma zielonego pojęcia: babcia to międzynarodowa złodziejka brylantów, która przez całe życie planowała największy skok w historii – kradzież klejnotów koronnych z Tower Of London. Teraz będzie jej potrzebny wspólnik – a kto może być lepszym partnerem, jak własny wnuczek? Bycie starym nie oznacza bycia nudnym, a każda staruszka skrywa jakiegoś asa w rękawie. Babcia Bena ukrywa go w puszce z portretem młodej Królowej Elżbiety II. I tak oto piątkowe wieczory przemienią się w najbardziej ekscytującą część tygodnia w życiu Bena.
Książka porusza kilka istotnych kwestii. Na pierwszym planie jest oczywiście szczególna więź, jaka może się zrodzić między wnukami i dziadkami. Z drugiej strony przedstawione w niej zostały ważne spostrzeżenia na temat wielkich oczekiwań rodzicielskich. Ben jest świetnym majsterkowiczem, pociąga go układ kanalizacyjny i rury wszelkiej maści. Jednak rodzice marzą, by stał się tancerzem światowej sławy i występował w telewizji, najlepiej w ich ulubionym piątkowym programie. W końcu dzieci mają różne pomysły na to, kim chciałyby zostać jak dorosną i nie powinno mieć znaczenia, co dorośli myślą na ten temat, tak długo, jak ich pociechy są szczęśliwe. Chłopak czuje się ignorowany przez rodziców, tym bardziej wyraża frustrację z powodu cotygodniowego pobytu u babci. Czuje się niechciany i podrzucany. Nie potrafi zrozumieć, dlaczego nikt z najbliższych nie zwraca uwagi na jego prawdziwe zainteresowania i posiadane zdolności.
Historia Bena to również świetna lekcja na temat nietolerancji i uprzedzeń, zachęca młodych do przemyślenia i zmiany pewnych postaw i relacji, w tym przypadku ze starszym człowiekiem. Dzieci zapominają, że ich dziadkowie też kiedyś byli w ich wieku i że sami się zestarzeją. Dlatego młodzi powinni poświęcać więcej czasu starszym członkom swojej rodziny i być bardziej wyrozumiałym dla innych dziadków. Autor promuje pozytywne postawy społeczne i etykę rodzinną, wyraża szacunek i współczucie wobec osób starszych. Gdy Ben odkrywa tajemnicę babci zaczyna widzieć ją w zupełnie innym świetle. Zmiany w ich stosunkach są bardzo poruszające i udowadniają, że silna więź między dziećmi i ich dziadkami może istnieć pomimo tak dużej różnicy wieku.
“Babcia Rabuś” to wzruszająca i zabawna opowieść o starości i przyjaźni, pełno w niej przygód i skradzionych klejnotów. To przyjemna i zabawna lektura, z niespodziewanie gorzkim i dającym do myślenia zakończeniem. Dzięki wielu absurdalnym i skandalicznie śmiesznym momentom, książka od samego początku skupi uwagę młodego czytelnika. To jedna z najzabawniejszych książek dla dzieci, jakie ostatnio czytałam. Komedia omyłek i wyciskacz łez w jednym.
Wydawnictwo: Mała Kurka (2013)
Uwielbiam tę książkę. Mam nadzieję, że niedługo przetłumaczą kolejne książki tego autora.