Jeśli wydawało się wam, że nie ma nic gorszego niż śmierdzące kapustą bąki Babci Rabuś albo makabryczne znaleziska pod poduszkami bohaterów “Demonicznej dentystki”, to znaczy, że nie czytaliście jeszcze najnowszej powieści Davida Walliamsa, złowieszczo zatytułowanej “Szczuroburger”. Brytyjski komik, aktor i pisarz powraca ze swoim makabrycznym poczuciem humoru i serwuje czytelnikom jeszcze bardziej szaloną czarną komedię, której nie radzę czytać przed obiadem, szczególnie jeśli wybraliście się akurat do budki z hamburgerami…
Główna bohaterka “Szczuroburgera”, dziesięcioletnia Zoe, nie ma lekkiego życia. Nie dość, że wychowuje się w skandalicznie strasznych warunkach pod czujnym okiem znienawidzonej macochy, to na dodatek jest prześladowana w szkole, głównie dlatego, że jest niska, ma rude włosy i nosi na zębach aparat ortodontyczny. Zoe jest prawdopodobnie najbardziej samotną dziewczynką na całym osiedlu. Nie ma żadnych koleżanek, ojciec, jedyna bliska osoba w jej życiu, od czasu przejścia na bezrobocie całe dnie spędza w pubie, a na dodatek w tajemniczych okolicznościach zdycha jej ukochany chomik. Dziewczynka nie ma żadnego wsparcia ze strony rodziców, szczególnie wredna jest wobec niej leniwa, zaniedbana i egocentryczna macocha, która nie kryje się z krytyką i pomiata Zoe na każdym kroku. Szybko można zauważyć u Walliamsa podobieństwa do powieści Roalda Dahla: główny bohater to dziecko, które znajduje się w tragicznej sytuacji, a dorośli wokół niego nie są w stanie mu w żaden sposób pomóc. Zoe pozostaje całkowicie sama w środku wielkiego chaosu, ale David Walliams zbiera wszystkie nieszczęścia do jednego worka i wspomagany przez ilustracje Tony’ego Rossa, umiejętnie i zabawnie opisuje jej losy.
Wraz ze śmiercią chomika, umierają w Zoe marzenia o wyruszeniu w świat z wielką, utalentowaną menażerią (chomik o imieniu Pierniczek – tancerz breakdance miał być główną atrakcją całego show). Na szczęście na jej drodze pojawia się życzliwy wszystkim dzieciom, słynny sklepikarz Raj i nowy, mały lokator w jej mieszkaniu – szczur Armaturo. Nie wiem co gorsze: oswajanie szczura czy dobroduszność Raja, który głodnym dzieciom za darmo daje tylko przeterminowane i lekko nadpleśniałe słodycze, albo pozwala przez chwilę possać miętówkę, by szybko włożyć ją z powrotem do papierka i sprzedać komuś innemu… Nie zmienia to faktu, że dzięki nim choć na moment pojawia się uśmiech na twarzy Zoe, która musi znaleźć sposób na ukrycie gryzonia przez wstrętną macochą i czającym się na niego szczurołapem, który w ciągu dnia pracuje również jako sprzedawca odrażających hamburgerów.
Postać Burta bije na głowę wszystkich okropnych bohaterów powieści Davida Walliamsa, których mieliśmy okazję do tej pory poznać. Jego portret, tak obrzydliwy, że aż komiczny, został opisany z odrażającymi szczegółami (autor dał się ponieść swojej wyobraźni – Burt to jeden wielki brud z wielką czupryną pokrytą łupieżem wielkości płatków śniadaniowych). To naprawdę paskudny czarny charakter, z którym będzie musiała zmierzyć się główna bohaterka książki. Zdeterminowana Zoe stanie do walki z niesprawiedliwością, ubóstwem i dyskryminacją, nic jej nie powstrzyma przed uratowaniem przyjaciela.
“Szczuroburger” to książka dla każdego, kto lubi ekstremalne przeżycia. Fabuła pełna jest absurdalnych dialogów, opisów i zwrotów akcji. Podobnie jak jej poprzedniczki, powieść potrafi rozśmieszyć, by za chwilę przygnębić, a najczęściej wykrzywia twarz z obrzydzenia. Jako bonus do książki dołączony został kupon na darmowego burgera w “Burgerach Burta” ważny do 1986 roku. Jeśli nie zdążyliście, to i tak nie macie czego żałować, bo promocja nie dotyczyła bułki…
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Mała Kurka (2016)
Tekst: David Walliams
Ilustracje: Tony Ross